„Idźcie…” – mówisz nam na każdym kroku w Ewangelii.
Aby być na Twojej drodze, musimy iść,
nawet gdy nasze lenistwo błaga nas, byśmy zostali.
Wybrałeś nas, abyśmy byli w dziwnej równowadze.
Równowadze, którą można ustanowić i utrzymać
jedynie w ruchu
jedynie w pędzie.
Trochę jak rower, który upada, jeśli się nie toczy,
rower, który opiera się o ścianę,
dopóki na niego nie wsiądziesz,
żeby mógł pędzić po drodze.
Stan, w jakim się znajdujemy, to powszechna niepewność,
przyprawiająca o zawrót głowy.
Gdy tylko na nią spoglądamy,
nasze życie przechyla się i wymyka.
Jedynym sposobem, abyśmy byli wyprostowani, jest chodzenie, jest biegnięcie
w porywie dobroczynności. […]
Nie chcesz dać nam mapy.
Nasza podróż odbywa się nocą.
Każde działanie, które podejmujemy, zapala się
jak przekaźniki sygnału.
Często jedyną gwarantowaną rzeczą jest regularne zmęczenie
wykonywania tej samej pracy każdego dnia,
te same prace domowe, które trzeba zaczynać od nowa,
te same usterki do naprawienia,
te same błędy, których trzeba unikać.
Ale poza tą gwarancją
wszystko inne pozostawiamy Twojej woli
i możesz robić z nami, co chcesz.
Live a Reply