Trzymajmy się mocno muru obronnego; oprzyjmy się ze wszystkich sił na niewzruszonej skale, którą jest Chrystus, zgodnie ze słowami Pisma Świętego: „On postawił moje stopy na skale, On utwierdził moje kroki” (por. Ps 40,3). Tak ugruntowani i pocieszeni, zacznijmy kontemplować: zobaczymy, co On mówi do nas i co my powiemy tym, którzy nam czynią zarzuty. […]
Następnie, gdy poczynimy pewne postępy w duchowej ascezie, podążając za naszym przewodnikiem Duchem Świętym, który bada głębiny Boga, wyobraźmy sobie, jak łagodny jest Pan, jak dobry jest On sam w sobie. Prośmy wraz z prorokiem, abyśmy widzieli wolę Pana, prośmy Go, aby sprawił, że nie będziemy nawiedzać naszych serc, ale Jego świątynię (por. Ps 27,4). I razem z nim mówmy: „A we mnie samym dusza jest zgnębiona, przeto wspominam Cię” (Ps 42,7).
Te dwie rzeczy podsumowują treść całego życia duchowego: na widok samych siebie jesteśmy zmartwieni i skruszeni, w trosce o nasze zbawieni, podczas gdy w kontemplacji Boga oddychamy, a radość Ducha Świętego daje nam pocieszenie. Z jednej strony bojaźń i pokora, z drugiej nadzieja i miłość.
Live a Reply