Mówię: „Gdybym miał skrzydła jak gołąb,
uleciałbym i spoczął;
uciekłbym daleko, zamieszkał na pustyni”.
Prędko bym sobie wyszukał schronienie
od wichru i nawałnicy.
Rozprosz ich, Panie, rozdziel ich języki,
bo przemoc widzę w mieście i niezgodę.
Obchodzą je murami w ciągu dnia i nocy,
a złość i ucisk są we wnętrzu jego.
Zrzuć swą troskę na Pana,
a On cię podtrzyma,
nigdy nie dopuści,
by zachwiał się sprawiedliwy.
Live a Reply